Blogi o psach genis.pl

sobota, 3 listopada 2018

Po kontroli

Nigdy bym nie przypuszczała, że przez godzinę nie dojadę po Nikusia i do kliniki. Pojechał więc pan a ja miałam dojechać prosto do kliniki. No i nie dojechałam. Takie korki, że nie było szans. Wizyta odbyła się beze mnie. Podobno wszystko dobrze, teraz trzeba ćwiczyć łapę. No to dobrze. Do czasu. Siedzę na kanapie i czytam. Niko w posłanku w holu. Słyszę jakieś dziwne odgłosy, coś jak ciam ciam ciam ...a liże łapy pewnie. Nagle coś jakby zatrzeszczało, zagruchotało...wyglądam a Niko tą właśnie łapą drapie się gdzieś za uszami. Zostaw łapkę wołam. Niko wyszedł z posłanka i no nie...nie staje na tę łapę. Czekamy ale nic, na łapę nie staje. A już stawał całkiem dobrze. Pewnie coś sobie zrobił. Przerażona zapakowałam Nikusia do samochodu i do kliniki, może jeszcze ten doktor ortopeda jest. Ze zdenerwowania pomyliłam na recepcji jego nazwisko ale szczęśliwie wiedzieli o kogo mi chodzi. Doktor był i zaraz obejrzał Nikusia. Łapa w porządku, szwy też, ale wykrył wygryzioną do krwi rankę, opuchniętą naokoło,  na dole łapy. Co on narobił! Posmarował mu jakąś maścią i do domu. Teraz nie można go z oka spuścić bo zaraz wylizuje to miejsce, albo kołnierz. Ale jak wychodzimy wszyscy z domu to dziadkowie go pilnują, bo cwaniak jakimś sposobem potrafi sobie kołnierz odpiąć. Tak długo czochra się o framugę, aż kołnierz się odepnie. Więc lepiej uważać.
Ale łapa wygląda na zreperowaną. Na początku jakby bał się na nią za bardzo stawać, ale teraz już nawet poszedł dalej na spacer i wszedł po schodach na górę. Tylko taka śmieszna chudziutka bo futro ostrzyżone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz