Jak poleciałem w kosmos
Nie wierzycie? Naprawdę tak było 😏. No może tak prawie naprawdę.
Nisiek zagrał w filmie. Według scenariusza starszy pan, emeryt, entuzjasta kosmosu wybierał się w wymarzony lot na orbitę. Pan miał pieska i musiał go zabrać ze sobą. I tego pieska zagrał Niko. Nie było innej opcji, propozycja nie do odrzucenia. Hmmm... jak on ma to zrobić ten mały wariatuńcio? Przecież on nie da się nikomu wziąć na ręce, chwili spokojnie nie usiedzi...
No i jeszcze trzeba było mu skombinować strój kosmonauty. To było wyzwanie...
Ale czy w końcu nie wygląda jak kosmonauta?
Na początku łatwo nie było, aby Nikuś zachowywał się dokładnie tak jak przewidywał scenariusz. Tu siedź, tu popatrz, nie szczekaj teraz, nie wierć się...
Chyba tylko dlatego jakoś się udało, że córka zachęcała go cały czas ciasteczkami. Myślałam, że się będzie bał, bo było zupełnie ciemno i trochę straszno. Chyba był jednak tak zmęczony, że już mu było wszystko jedno, aby tylko jak najszybciej stamtąd wyjść i zdjąć to dziwaczne ubranie.
I tak Niko został gwiazdą filmową 😏
Blog opowiada o psie rasy york, ukazuje jego terrierowaty charakter i obala mit o malutkim, kanapowym piesku, który jest nie tylko milutkim yorczkiem ale i prawdziwym terrierem, W końcu to przecież Yorkshire Terrier. Blog opowiada też o drugim terrierku - psie rasy westie. Trochę podobnym, a jednak innym. Takim pogodnym przytulasku a jednak psotnym. Zapraszam na mojego bloga miłośników yorków i westie oraz wszystkich sympatyków piesków małych i dużych.