Czekaliśmy i czekaliśmy ale do wieczora wyniku nie było. A przecież obiecali, że laboratorium wyśle na mój adres maila bo gabinet dr Aga zamykała wcześniej w niedzielę.
No ale nie wysłali. Trochę się denerwowałam, nie powiem, że nie.
Rano, jak tylko otworzyli gabinet, dzwonię...zajęte, no nie... Ale jakoś szybko udało mi się dodzwonić, bo bywa różnie. Szukają, jest wynik. Niko nie ma żadnej babeszjozy. Zdrowy. Odetchnęłam. Zaraz dałam znać córce ale ona "no a co miał być chory, tyle razy miał kleszcza"...Niepoprawna optymistka.
Tak czy inaczej od razu założyłam mu nową obróżkę na kleszcze, może śmieszne ale dla pewności nie zdjęłam poprzedniej ...bo przeczytałam, że działa dopiero po 2 dobach. Niech ma chwilowo dwie. Żebym tylko zapamiętała która nowa a która stara i nie zdjęła potem tej przeterminowanej :) bo pańcia taka zdolna i dopiero by było.
A Niko twierdzi, że po takich przeżyciach należy się na pocieszenie solidne drapanko.
Blog opowiada o psie rasy york, ukazuje jego terrierowaty charakter i obala mit o malutkim, kanapowym piesku, który jest nie tylko milutkim yorczkiem ale i prawdziwym terrierem, W końcu to przecież Yorkshire Terrier. Blog opowiada też o drugim terrierku - psie rasy westie. Trochę podobnym, a jednak innym. Takim pogodnym przytulasku a jednak psotnym. Zapraszam na mojego bloga miłośników yorków i westie oraz wszystkich sympatyków piesków małych i dużych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz