Blogi o psach genis.pl

środa, 31 października 2018

Recydywista

Dzień bez veta to dzień stracony. Trasę mieliśmy opanowaną do perfekcji.Kolejnego dnia okazało się, że puchnie mu stopka. Więc Niska w samochód i do kliniki. Doktor rozpakował całą łapę i zawinął mu jeszcze raz luźniej. I do domu. Wydawałoby się, że powinno być OK. Stopkę kazał masować. Ale Niko nie taki głupi. Łapa przepakowana ale coś tu trzeba pokombinować. I wcale nie było to trudne. Luźniejszy bandaż zaczął się stopniowo obsuwać od góry i wyłaził biały opatrunek. No to co trzeba zrobić? Poszarpać go. Patrzymy a tam kawałki białej jakby ligniny albo czegoś podobnego po całym mieszkaniu rozrzucone. Więc co? Niśka w samochód i do veta. Doktor jak go zobaczył to tylko westchnął no nie to znowu ty. Dobandażował łapę, białe zasłonił i do domu.  Koniec kłopotów? A skądże. Patrzę a kolejnego dnia bandaż się lekko obsunął i cały szew od góry na wierzchu. No nie, przecież on to zaraz wyliże i jeszcze się albo szwy rozejdą albo infekcja przyplącze. Już, już chciałam zabierać Nikusia znowu do kliniki ale pan się zezłościł na codzienne jazdy i mówi" dawaj go tu ja mu zabandażuję". Odwinął wierzchnią warstwę, zaczął trochę wyżej i zakrył cała ranę tym samym. Nawet całkiem dobrze mu wyszło. Tylko łapa dwukolorowa. Na dole różowa na górze żółta w słoneczka. Może uda się jakoś doczekać do planowanej wizyty kontrolnej, a to już dzisiaj wieczorem. Mam nadzieję, że wszystko dobrze bo Niko już całkiem dobrze chodzi a nawet podbiega na tej łapce.Na wszelki wypadek kupiłam zapas kolorowych bandaży bo może trzeba będzie jeszcze delikatnie łapę osłaniać. Mamy żółty w psie stopki i biały w psie stopki no i czerwony w słoneczka.
Musze zamieścić historię łapy na zdjęciach, prawdziwa rewia mody 😀

niedziela, 21 października 2018

Okropny pacjent

Jak minęła noc? Wydawało by się, że spokojnie. Co prawda kilka razy wchodził i schodził z pańci łóżka, bo chory nie chory łóżko pańci najlepsze. Jak widzieliśmy to go zdejmowaliśmy albo podsadzaliśmy, ale kilka razy wgramolił się sam.I zeskoczył na trzy łapy. Wreszcie wydawało się, że śpi na dobre. Rano okazało się jak spał. Cały różowy bucik osłaniający stopkę zdjęty i wyrzucony do kąta. No nie. Zapakowaliśmy Nikusia do samochodu i jazda do kliniki. Doktór mówi, jak jesteś taki spryciarz to tak Ci założę różową osłonkę, ze nie zdejmiesz. Zabandażował mu stopkę i aż do kolanka. I dodatkowo pozaklejał plastrami. No, teraz będzie spokój. Wróciliśmy do domu. Cały dzień było OK. Było :(
Rano, no nie coś ty zrobił???!!!! Biały plaster oderwany, różowy jest ale co to wystaje na dole?? No nie, wygryzł dziurę, wyciągnął opatrunek i na dodatek wygryzł sierść z palucha i nie wiem co jeszcze zrobił bo paluch cały czerwony. Yorka do samochodu i do kliniki. Jak na doktor zobaczył, mówi no to mamy recydywę. Nie było wyjścia różowy bandaż poleciał do kosza, paluch posmarowany maścią i maść do smarowania do domu. Stopka w skarpetce.
W domu na początku Nikuś zadowolony, że jednak stanęło na jego, nie ma już tego różowego paskudztwa. Ale jeszcze jest to zielone. Chyba sobie coś w tym yorczym łebku kombinuje bo cały dzień przespał, nawet jeść nie chciał, strajk głodowy? Dopiero wieczorem zjadł. Coś mi się wydaje, że postanowił się wyspać w dzień bo planuje pracowitą noc. Zielone jest dłuuugie. Ale pańcia też ma plany tylko on jeszcze o tym nie wie. Nie ma wyjścia musimy mu założyć na noc kołnierz, bo zrobi sobie w końcu krzywdę.W dzień to go pilnujemy jakoś, ale noc jest jego.
No bo kto chciałby mieć taka łapę?






piątek, 19 października 2018

Operacja

Dzisiaj był ten okropny dzień. Mieliśmy się stawię do klinika na 13:00. Już od rana czułam, ze mi słabo. Wolałabym żeby to mnie pokroili a nie Nikusia. Jak tylko przyjechaliśmy do kliniki zaraz nas zawołali na salę. Nikuś siedział na kolanach pana, dostał zastrzyk i po chwili zaczął robić się coraz bardziej mięciutki, rozpłaszczony a łebek opadał i opadał.Uśpionego Nikusia zabrali na salę a my mieliśmy czekać na telefon. Doktor zadzwonił po 3 godzinach z informacją, że już po, wszystko OK i niedługo Nikuś do odbioru. Pojechaliśmy po niego, cała wyprawa bo 4 osoby, wszyscy chcieli odbierać Nikusia. Jak weszliśmy psinek ni to siedział ni to leżał, troszkę oszołomiony, łapa zabandażowana zielonym bandażem W PIESKI! a na stopce fioletowa skarpeta. Tak go wyszykowali. W drugiej łapce jeszcze wenflon, ale zaraz wyjęli. Dostaliśmy leki przeciwbólowe i antybiotyk do domu, wypis, instrukcje i odjazd. Wchodzimy do mieszania, Nikusia do posłanka a on nie chce. Wyraźnie smutny, zdezorientowany i obrażony. Chyba nie lubi swojego bandaża. Łapa jego ale nie jego. Niby stanąć się da ale co to za łapa. Jedzonko nie, picie ledwo dal się namówić. Ogólnie jest biedny i mocno zaniepokojony co mu zrobili. Wreszcie umościł się i może pośpi do rana. Mam nadzieję, że jak minie znieczulenie już zupełnie to odżyje. Tylko, że wtedy pewnie zacznie bolec.Przechlapane. Na razie zasnął, rano dostanie lekarstwa. Obawiam się tylko, że zielona lapa jest nie do zaakceptowania. No kto chciałby mieć zieloną łapę zamiast futra?
Jutro napiszę jak minęła pierwsza doba. Na razie dobranoc.

środa, 17 października 2018

Diagnoza


Diagnoza
No i miałam niestety rację. Rtg wykazało, ze więzadło trzyma się tylko w 10%, a rzepka się przesunęła. Operacja. No nie. Biedny Nikuś. Ortopeda od razu zapisał go na za tydzień. Podobno ma być w znieczuleniu dooponowym i tylko z premedykacją. To lepiej, nie będą go obciążać pełną i długa narkozą. Bałabym się czy Nikuś się wybudzi, słyszałam o różnych przypadkach. Nie wyobrażam sobie, że miałoby mu się coś stać. Potem 10 dni w opatrunku i 3 miesiące rehabilitacji. A 3 miesiącach doktor mówi, że  łapa będzie w pełni sprawna jak kiedyś. Biedny Nikuś, jak on to zniesie. Obawiam, że będzie trudno. On nie cierpi jakichkolwiek opatrunków i od razu próbuje zdjąć. To już niedługo, bo w ten piątek. Napiszę potem jak poszło. I co na to wszystko Nikuś.
Na razie staram się nie myśleć, zupełnie nie mogę sobie wyobrazić, że potną taką małą łapeczkę. Mój biedny, kochany psiulek 😢

wtorek, 16 października 2018

Ojej ojej łapa


Niestety na chwilę muszę przerwać Nikusiowe opowieści z początków jego pobytu u nas i napisać o tym co czeka biednego Nukusia w najbliższych dniach. A wie to było tak...
Dwa tygodnie temu Niko szalał na działce za piłką tenisową. Moja córka rzucała mu piłkę a Niko ją gonił. Potem przynosił i powarkując prosił no rzucaj, rzucaj jeszcze, jeszcze... No i rzucali. W pewnym momencie Niko biegł tak szybko, że wyprzedził piłkę, zorientował się, że piłka jest z tyłu, zrobił hamowanie i zwrot jak pies Pluto w filmach animowanych i...... oj oj tylna łapa w górze. Myśleliśmy, że nadepnął na szyszkę i go zabolało, ale czas mijał a łapa w górze. Pokuśtykał na trzech łapkach do domu i leży. Czas mija a łapa boli. Nikuś jak jedna wielka kupka nieszczęścia. Działka, ładna pogoda a tu pobiegać się nie da. Ani wskoczyć na kanapę. W poniedziałek rano zaraz do dr Agi. Tej ulubionej. Dr Aga obejrzała łapę, hmmmm.. rzepka jakoś tak dziwnie się rusza. Pewnie coś z więzadłem krzyżowym. No nie. Dostał leki przeciwzapalne na 10 dni. Powoli zaczął stawać na tę łapkę i chodził już na ogól na czterech łapach ale widać było, że jednak tę łapkę odciąża. No i odbić się z niej nie dało. Kanapa poza zasięgiem. Chyba, że pańcia podsadzi. Oczywiści ze schodów go znosiliśmy i wnosiliśmy aby dodatkowo nie obciążać łapki. Moja córka, jako niepoprawna optymistka, mówiła, że mu za jakiś czas przejdzie. I że  na pewno przesadza, bo to panikarz i mały symulant. Oby. Jednak na kontroli po tych 10 dniach Dr Aga kazała mu łapę prześwietlić i dała skierowanie do ortopedy.  No zobaczymy ale wielkiej nadziei na to, że  samo minie nie mam.

poniedziałek, 8 października 2018

Nikusiowa kanapa

Dla małego Nikusia kupiliśmy taką piękną kanapę, brązowa, wnętrze we wzorek ocelota. W środku  poduszeczka. Cudo. Mięciutka, wygodna kanapa. Wydawało się, że pieskowi się spodobała. Spał układając się w wszystkich możliwych kierunkach, bo była owalna. Z holu często dochodziły jakieś dziwne dźwięki. Jakby szarpanie, drapanie. Trzeba było sprawdzić. Zaglądamy a tam york drapie łapami jakby chciał ja na nowo wymodelować. I tak co jakiś czas. Z czym on tak walczy?
Któregoś dnia patrzymy a Nikuś sunie przez salon popychając przednimi łapami posłanko przed sobą i wyraźnie kieruje się w stronę szafki z TV. Jest bardzo zaabsorbowany swoją misją. O co mu chodzi? Czekamy co będzie dalej. A Nikuś wpycha posłanko za szafkę, dopchnął jeszcze łapami kilka razy i zadowolony z siebie wrócił na dywan. A to mały cwaniak. Oczywiście kanapa została wyjęta i wróciła na swoje miejsce.


Któregoś dnia chcieliśmy przenieść śpiącego Nikusia w inne miejsce razem z posłankiem, podnosimy ostrożnie żeby się nie obudził a tu ...pac...pies wypadł na podłogę a nam w ręku zostało posłanko z wygryzioną wielka dziurą w podłodze.....hahahaha ...Chyba jednak wyraźnie posłanko mu podpadło.




Została kupiona nowa kanapa, tym razem poprosiłam o taką solidną nie do zjedzenia :). I Niko ma ją do dzisiaj. Chyba ją lubi bo można się tak fajnie wyciągnąć. Jest super.