Historia
Niko nie zaczyna więc się dzisiaj. Pierwsze miesiące jego pobytu u nas były już
opisywane kilka lat temu. Były tam codzienne zabawne przygody, i te śmieszne i
te straszne. Było dużo zdjęć pokazujących, że Niko to naprawdę szalony yorek,
taki yorek-potworek.
A jak to było od początku?
Niko zadomowił się od pierwszego dnia. Nie był taki zupełnie malutki bo miał już 4 miesiące jak przybył do do nas, więc był całkiem sporym psiak. Od razu opanował terytorium i warczał, według niego groźnie, jak tylko ktoś nowy się pojawiał w domu.
Miał charakterek haha. Cztery noce próbowałam mu wytłumaczyć, że miejsce Nikusia jest w posłanku. To była taka próba charakterów, ja czy pańcia, pańcia czy ja? Po czterech dniach okazało się, że Nikuś przetrzymał pańcię. No cóż śpij mały draniu gdzie chcesz abym tylko i ja mogła spać. I o to chodziło, szybkie hop na kanapę i jest moja. Posłanko fajne ale kanapa pańci do dopiero frajda, taka duża i przytulić się można.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz