Niko i kaganiec
Nie uwierzycie co ostatnio widzieliśmy. Idziemy z Nikusiem na spacerek i kogo spotykamy? Dwa małe pudle w maseczkach, naprawdę!. Dokładnie to miały na pyskach kagańce a w nich upchane jakieś szmatki. Nie wierzę! Biedne pudle jak w czymś takim oddychać?
Pamiętam jak Nikusiowi kupiliśmy kaganiec. Dr Aga kazała, bo stale wszystko lizał i chorobom nie było końca. Co jedna minęła, to znowu coś zlizał łobuz i znowu brzuch chory. No to kazała mu założyć kaganiec na spacerki. Siedział obrażony przy drzwiach "wolę nie iść, niż iść w tym paskudztwie". Oczywiście próbowaliśmy. Siadał przy drzwiach, nie idę dalej. Potem znalazł sposób, że jak dobrze się o coś obetrzeć, to kaganiec spadnie. I tak się skończyła era kagańca. Mamy go do dzisiaj. Maseczka? No nie...
Psiaka trzeba przyzwyczajać do kagańca stopniowo, gdy już chętnie wsadza pyszczek do środka za smaczka wtedy przedłużamy czas przebywania w nim. Jeśli psiak przejawia objaw stresu w kagańcu, nie chce się ruszyć to absolutnie nie można wtedy próbować iść tak na dwór. Efekt będzie odwrotny, kaganiec będzie dla niego czymś nieprzyjemnym :) Cierpliwości! :)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz mieć chwilę zapraszam serdecznie http://familymess.pl
Dzięki. Musimy spróbować. Czasem pewnie kaganiec by się przydał. Chociaż od jakiegoś czasu już tak nie łapie infekcji.
Usuń